W każdym człowieku czają się demony.
Siedzą głęboko w jego podświadomości.
Podpowiadają by kłamać i oszukiwać prosto w oczy. Szepczą do
ucha, by ranić innych i niszczą ostatnie resztki zdrowego rozsądku.
Łapią w swoje sidła wszystkich skrzywdzonych, odrzuconych i
zniszczonych. Tylko po to by wbić ostatni gwóźdź do ich trumny. A potem z
uśmiechem oglądać, jak zakopują ich żywcem.
Wystarczy jedna maleńka chwila, by się uaktywniły, a gdy to już
nastąpi… nic ani nikt ich nie powstrzyma.
— Zostań tam! — krzyczę do niego, jednak on mnie nie słucha. Przekracza bezpieczną granicę i podchodzi do mnie. Wciąż wierzy, że jestem w stanie nad tym zapanować, ale to nie prawda. Boże! Nie chcę go skrzywdzić!
Zaczynam szlochać i cofam się do tyłu, ale chłopak przyspiesza i już po chwili staje naprzeciwko mnie. Trzyma mnie za ramiona, patrzę mu w oczy, ale nie widzę w nich strachu. Nie boi się...
A powinien, Everleigh.
— Odejdź stąd. — mówię, ale on nie rusza się z miejsca. — Odejdź!
Nie wykonuje mojej prośby, zamiast tego dopada do mnie i mocno przytula. Zamyka w swoich ramionach i pozwala zapomnieć o całym świecie. Ale to złe, nie powinnam tego czuć, nie powinnam mu ulegać i pozwalać narażać własne życie dla mnie.
Czuję, jak moim ciałem wstrząsa kolejna fala płaczu, a bezradność i wyczerpanie dosłownie rozrywają mnie od środka.
— Zostaw mnie, proszę!
— Oddaj mi pistolet, Everleigh. — szepcze cicho do mojego ucha, a ja powoli podnoszę rękę by naprawdę mu go dać.
Nie rób tego.
Zatrzymuję ją w połowie ruchu. Wiem co zaraz się stanie, wiem, że już ma nade mną kontrolę. Nie mam z tym żadnych szans, tak bardzo chcę to pokonać, ale nie daję rady. To jest silniejsze ode mnie.
On chce nas rozdzielić.
Serce wali mi, jak oszalałe i tak bardzo się boję. Niech to się nareszcie skończy! Nie umiem tak dłużej...
Zabij go.
Uchylam usta w szoku i nie wierzę w to co każe mi zrobić. Nie mogę! Nie! Nie, proszę!
Mimowolnie wyciągam rękę i przystawiam pistolet do jego głowy. Nie powstrzymuje mnie, patrzy na mnie przeszklonymi oczami i czuję jego wielką miłość do mnie.
— Zrób to. — mówi spokojnym głosem.
— N-nie m-mogę...
Ręce mi się trzęsą, trzymam w nich śmiercionośną broń, ale nie mogę jej użyć. Nie potrafię tak po prostu pozbawić go życia.
— W porządku.
Odpowiada, uśmiecha się przez łzy i nim orientuję się co zamierza zrobić, naciska spust.
omg, nie wyrobię już chcę wiedziec kogo ona zabiła!? Justina? 0_0 niby zdradza cząstkę fabuły, ale jednak nie zdradza i to takie gsfshgdgdhs
OdpowiedzUsuńCzytaj dalej to się dowiesz ;)
Usuńuhuhu mocnee
OdpowiedzUsuńkocham xx
Extra
OdpowiedzUsuń💖 dziękuję
UsuńW którym rozdziale pojawi się ta scena? ? :3
OdpowiedzUsuńnie mogę zdradzić :P 💖
UsuńO. Mój. Boże
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się jeszcze z tego typu ff (gdzie występują problemy psychiczne u głównej bohaterki a nie bohatera) ale bardzo mi się to podoba i będę śledzić och dalsze losy!
OdpowiedzUsuńBuźka!